Ryfa pogodziła rywali i wygrała Kulturę Koła 2020

Warszawska streetdancerka w Grande Finale pokonała rewelację zawodów czyli Śniega. Impreza być może wskazała trendy jakie będziemy obserwować w tym roku.

Po raz kolejny widzimy jak ważne są eliminacje w kołach. Nazwa zobowiązuje i właśnie tego typu imprezy uczą kultury uczestnictwa w cypherze. Tu nie trzeba odpierać zarzutów, że zawodnicy jadą przez całą Polskę, aby wyjść w kwalifikacjach na scenę i zatańczyć 15 sekundowego seta.

Kolejna kwestia to zamknięte listy startowe, organizatorzy dbają, aby nie było niepotrzebnego ścisku i każdy mógł w godnych warunkach zaprezentować swój styl. Następną sprawę nazwijmy parytetem płci. To co w breakingu jest naturalne (trochę na innym patencie, ale jednak), w hip hop dance już niekoniecznie. Mieliśmy zatem rywalizację podzieloną na szranki kobiet i mężczyzn, dopiero w finale spotykali się zwycięzcy poszczególnych kategorii.

Ten system pucharowy był znacznie bardziej rozbudowany ponieważ od samego początku tancerze walczyli w dwóch oddzielnych blokach muzycznych Rap i Electronic Beats. Jedną z najciekawszych rywalizacji Electronic Beats Male czyli konfrontacja Zolsky’ego ze Śniegiem. To było po prostu spotkanie dwóch konkretnych osobowości. Publiczność dosłownie piała z zachwytu.

Ryfa

W Rapie od samego początku jak ryba w wodzie czuła się Ryfa Ri i sukcesywnie „kasowała” przeciwników. Gdy w finale kategorii wygrała ze swoim ziomkiem z ekipy Zolskym postało jej jedynie czekać na triumfatora kategorii Electronic Beats, którym okazał się Śniegu z Poznania.

„Ja się czuje trochę jak w grze, czyli idę od tańczenia w tym w czym czuje się najlepiej czyli od kół. Potem są bitwy, następnie jeszcze walka z męskim przeciwnikiem swojej kategorii” – relacjonuje nam zwyciężczyni całego contestu.

Vunky Lao

„Musiałam się zmierzyć ze sobą, ze swoim ciałem. Z tym czego na co dzień słucham vs to co tutaj leciało” – wyjaśnia triumfatorka zawodów.

Tancerka chwali system oceniania w finale, kiedy to po każdej rundzie jury wskazywało zwycięzce. „To jest fajne, bo można od razu dostać trochę zwrotną informację na temat tego co się tańczy. Oczywiście tancerz sam czuje czy dał czadu czy dał ciała” – zapewnia.

Zolsky

Śniegu nie ukrywa, że dobrze mu się tego dnia tańczyło. „Traktowałem ten parkiet jak scenę, natomiast moje wyjścia jak performance. Każdy mój przeciwnik był wymagający. Serce mi się radowało, że akurat natrafiłem na takich a nie innych przeciwników”. Dodaje, że nie czuł żadnych ograniczeń. „Jeżeli ktoś wierzy w to co robi to reszta nie ma znaczenia” – podsumował poznański tancerz.

Ukłony dla organizatorów, za przygotowanie zawodów. Wszystko na plus, jedynie naszym skromnym zdaniem na kolejnej edycji przydałby się choćby jeden foodtruck przed budynkiem i byłoby idealnie. 

Jury w osobach Ewy CoJest, Byli, Gierasa oraz Icee z  Forzesound Crew miało pełne ręce roboty. Nie próżnował również DJ z górnej półki czyli Vunky Lao. Podczas gdy Rademenez pojawił się jedynie w roli obserwatora , całe zawody od A do Z poprowadził przedstawiciel młodej generacji Kuba CiąpałaEmpiria Crew.

Już niedługo więcej zdjęć z tego wydarzenia oraz video skrót tego co działo się we Wrocławiu.



Komentarze