Miłość w tańcu. Bonnie & Clyde nie tylko na zawodach

Dzień Św. Walentego skłonił nas do przeanalizowania związków w środowisku tanecznym. Często jest tak, że tancerze ciągną do siebie i tworzą fascynujące pary. Bez względu na to jaki styl reprezentują łączy ich wspólna pasja jaką jest taniec.

Przyjrzeliśmy się z bliska kilku parom. Najciekawsze zawsze są początki znajomości i nie często jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Zazwyczaj na początku jest po prostu przyjaźń z której rodzi się coś więcej. Tak było w przypadku Domy i Popping Maria.

Zaczęło się od wspólnych treningów w Poznaniu. Doma wspomina to tak:
Byliśmy przyjaciółmi, którzy wywodzili się z jednego studia tańca. W pewnym momencie pojawił się pomysł, żeby Śniegu i Mariusz prowadzili też dla nas treningi z hip hopu i poppingu. Prawdopodobnie tak właśnie poznałam Mariusza, że zaczęłam chodzić na jego zajęcia z poppingu. Ale trochę czasu minęło zanim zaczęliśmy być razem, może nawet z 1,5 roku. Na początku nikt nawet nie pomyślałby o tym, że kiedyś będziemy parą” podkreśla jedna z najlepszych polskich waackerek.

Doma i Mario

Podobnie było z Surwi i Minigunem. To również mieszana stylowo para. BBoy z ekipy Sztewite Gang oraz białostocka streetdancerka poznali się w… Paryżu na wymianie tanecznej.

„W stolicy Francji spędziliśmy wspólnie chyba 5 dni i polubiliśmy się bardzo jednak bez żadnych świerków. Tydzień później dostaliśmy kolejną propozycje wymiany tanecznej tym razem do Berlina – tam już można powiedzieć, że coś zaiskrzyło jednak cały czas traktowaliśmy się jak najlepsi kumple” wspomina Surwi.

Po powrocie pisaliśmy i dzwoniliśmy chyba do sobie codziennie – aż czuliśmy, że to już naprawdę coś poważnego i tak się zaczęło” dodaje.

W przypadku typowo breakingowej pary, a obecnie małżeństwa AGT i Chadzika, breakowe eventy stały się sceną rozkwitu uczucia dwojga młodych tancerzy. Poznali się na zawodach Breakmania. Potem kolejne taneczne wydarzenia na których się przecinali, aż w końcu wspólne streety nad morzem. „Kropką nad i okazał się ostatecznie wspólny wyjazd do Włoch razem z CTgroup” zaznacza Chadzik.

Czy wspólna pasja pomaga w życiu. AGT nie ma wątpliwości „Bardzo, dzięki wspólnej pasji nakręcamy się nawzajem na breaking. Mamy wspólne marzenia i cele, które realizujemy”.

Agt i Chadzik fot. Gniewko Głogowski

Tego samego zdania jest Surwi, która z miejsca wylicza: „myślimy tak samo, działamy tak samo, mamy wspólne cele a co najważniejsze rozumiemy się bez słów, chcemy po prostu tego samego od życia”.

Jak bardzo istotną sprawą jest wspólna pasja, tłumaczy nam Popping Mario:
Uważam, że pasja pomaga w życiu. Trudno mi sobie wyobrazić jak to jest nie mieć pasji. Natomiast wspólna pasja to możliwość wejścia na kolejny poziom, ponieważ możemy dzielić ją z kimś. Fakt posiadania wspólnej pasji pozwala na zbliżenie się i poznanie dużo bardziej niż w wypadku osób, które nie rozumieją czym zajmuje się ich druga połówka”.

Mariusz uważa, że test to jednak również wyzwanie, ponieważ coś co tak mocno oddziałuje na drugą osobę czasami jest ważniejsze niż ktoś inny. „Oczywiście do pewnego stopnia, ale na pewno bywa ważniejsze niż wspólnie spędzony weekend na Mazurach albo wieczorne oglądanie serialu. Nieraz wspólna pasja wymaga zrozumienia i cierpliwości”.

Jasu i Krzychu

Nasi kolejni bohaterzy to duet bgirl/bboy czyli Jasu i Krzychu. „W gimnazjum założyłam z siostrą ekipę taneczną i robiłyśmy casting. Koleżanka przyprowadziła Krzyśka. Jako że tańczył „C-walk” to casting przeszedł wzorowo (śmiech) I tak po 11 latach jestem jego żoną” zauważa Jasu.

Wspólna pasja pomaga bardzo. Razem planujemy swój czas, treningi, wyjazdy, urlopy. Motywujemy się nawzajem” zapewnia bgirl z Giżycka.

Czy będąc razem, pary wybierają takie eventy, na których mogą wspólnie startować? Jasu nie ukrywa, że jak najbardziej tak, natomiast bywają również na zawodach gdzie nie ma kategorii któregoś z nich to i tak jadą razem, żeby się wspierać.

BBoy Chadzik najlepiej czuje się w eventach 2vs2 kiedy startuje wspólnie z AGT. „Jak startujemy razem to nie liczy się dla nas zwycięstwo a jedynie to, że potrafimy zaskakiwać siebie nawzajem” zauważa bboy – podróżnik.

„Wybieramy eventy dzięki, którym możemy się rozwijać i coś wnoszą w nasze życie. Teraz głównie jesteśmy skupieni na wyjazdach za granicę. Czasami jeździmy razem, czasami oddzielnie. Co nie zmienia faktu, że najlepiej czujemy się razem” dopowiada AGT.

Rodzi się pytanie, jak radzą sobie z doborem eventów pary, które tańczą inne style. Surwi do tematu podchodzi bardzo entuzjastycznie. Nie widzi w tym żadnego problemu. „Osobiście strasznie lubię jeździć na eventy bboyowe tak więc jak tylko jest coś fajnego jadę z Dawidem. Tak naprawdę to jest ten sam świat, ta sama kultura, tak więc, aż się chce w tym uczestniczyć nawet jak jadę tylko jako widz”.

Czy podobnego zdania jest Dominika, która króluje na zawodach waackingowych, ale te nie zawsze towarzyszą kategorii popping. Mają na to swoje rozwiązanie!

My bardzo lubimy startować razem w all styles 2vs2 lub 3vs3. Gdy startowaliśmy razem z Mariuszem po jednej stronie, nie przegraliśmy jeszcze ani jednej walki w życiu #niepokonaszmiłości. Ja bardzo lubię, gdy Mariusz jest ze mną na zawodach, lubię też go wspierać. To dodaje energii” zapewnia Doma.

Oboje jesteśmy nastawieni teraz na wyjeżdżanie za granicę, co wiąże się z dużymi kosztami, więc wybieramy to, co jest najlepsze dla każdego z nas. Natomiast szukamy takich rozwiązań, by na jednym evencie był i waacking i popping” zaznacza reprezentantka Punie Crew.

Surwi i Minigun

Wspólne życie, wspólne wyjazdy, czy w tanecznych związkach pojawia się czasem wzajemna rywalizacja? Wszystkie pary zgodnie mówią, że nie ma czegoś takiego, ale z pewnością jest wspólna motywacja.

Kiedy jedno z nas nie ma motywacji na trening, to drugie nie musi nic mówić ani namawiać. Jak widzę, że Agata idzie na salę, czy basen, kiedy sam czuje się jak zwłoki, to wstaję i idę! Tak mnie motywuje” tłumaczy Chadzik.

Podobnie jest z Surwi i Minigunem. „Wspieramy się bardzo mocno i jesteśmy dla siebie wspólną motywacją w działaniu. Cieszymy się z każdego sukcesu wspólnie i przeżywamy w sumie wszystkie działania razem” zapewnia Surwi.

Doma z Mariem również się motywują, można powiedzieć, że wręcz inspirują nawzajem. Tłumaczy to DominikaKażdy chce być najlepszą wersją siebie dla samego siebie i żadne nie chce pozostać w tyle, gdy drugie się rozwija. Sukcesy jednego z nas motywują drugą osobę, by pracować jeszcze mocniej”.

Zapewnia również, że nie ma między nimi żadnej zazdrości. Doma często jest dużo bardziej dumna z sukcesów Mariusza niż ze swoich własnych. „Prawda jest też taka, że udało nam się tak poprowadzić nasz rozwój, że każde z nas się spełnia i nikt nie czuje się gorszy. To bardzo ważne, by akceptować siebie i być zadowolonym z siebie, żeby dzielić się wspólnym szczęściem. Nie można wymagać od drugiej osoby, że to ona nas uszczęśliwi. To wymaga dużo pracy od każdego z nas”.

W parze robią wiele rzeczy, ale czasami trening trzeba ułożyć pod siebie. Czy idzie to pogodzić, czy trenują również wspólnie?

Staramy się trenować wspólnie jak najwięcej. Nie tylko na sali ale także na siłowni oraz basenie. Osobiście treningi z Agatą to wielka niewiadoma, czasami siedzi skupiona i dłubie coś w swoim warsztacie a czasami jak wulkan energii ciągle żartuje i robi niezłe akcje” opowiada Chadzik.

Trochę inaczej jest z Domą i Popping Mariem. Nie zawsze znajdują na to czas. Wynika to z faktu, że prowadzą zajęcia w różne dni tygodnia i ciężko im się zgrać.

„Jak się zdarzy moment, że mamy wolny dzień w domu, to trenujemy razem wieczorami, niestety zdarza się to za rzadko. Trenowanie razem jest fajne, bo często musimy tańczyć do innej muzyki niż zwykle. Poza tym lubimy się (śmiech)”.

Jak widać wspólne dzielenie pasji to same pozytywy. W naszym środowisku jest wiele tanecznych par, niektóre dawno już po ślubie. Z okazji Walentynek życzymy wszystkim zakochanym, aby trwali w miłości, bo o to w tym wszystkim przecież chodzi!

Główna fotografia ilustrująca artykuł autorstwa Gniewka Głogowskiego.



Komentarze