BBoy Yarko rozprawia się z mitami. Sprawa #Paris2024

Dziś zapadły pierwsze decyzje w kwestii kwalifikacji breakingu jako dyscypliny olimpijskiej w Paryżu 2024. Od wielu dni w środowisku bboyów jest to gorący temat.

Breaking dostał zielone światło i wszystko wskazuje na to, że zmagania bboyów ujrzymy podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.

Głos w tej sprawie zajął jeden z bardziej cenionych i aktywnych rodzimych bboyów – Yarko z Polskee’ego Flavouru.

W obszernej notatce na facebooku czytamy:

„Chciałbym rozprawić się z mitami oraz obawami, które wciąż i wciąż słyszę z każdej strony. Nie chcę powiedzieć, że nie ma zagrożeń – jest ich całe mnóstwo, tak samo jak możliwości które są z tym związane (…) Jedno jest pewne – pociąg z Breakingiem na olimpiadzie właśnie odjeżdża, możemy się obrazić, że tak się stało, a możemy do niego wsiąść i mieć realny wpływ na przyszłość w tej kwestii”.

Dalej porusza kwestie argumentu, iż breaking nie jest sportem. Naturalnie dla limanowskiego bboya breaking zawsze będzie sztuką. Jednak fakty są takie, że „contesty i rywalizacja od zawsze były wpisane w to co robimy. Bez tego elementu dla wielu z nas ten taniec nie byłby tak atrakcyjny. Wygrywamy, przegrywamy, poddajemy się ocenie, sami oceniamy, rywalizujemy, trenujemy siłowo / motorycznie itd”.

„Kolejnym zachowaniem, które obserwuję jest bunt. Pytanie, czy jeśli obrazimy się na olimpiadę i będziemy starać się bojkotować zmiany tylko dlatego że chcemy aby było jak dawniej – czyli w naszej ocenie najlepiej bo true-schoolowo jest słuszne? Moja odpowiedź – nie, nie będzie już nigdy tak jak dawniej…” nie pozostawia złudzeń twórca Catch the Flava.

„Ok, no dobra ale co my możemy zrobić skoro bboyowa masoneria rządzi światem? Karty są już rozdane… Sęk w tym, że karty wciąż leżą obok na półce i trochę nie wiadomo komu je wręczyć. Jesteśmy na bardzo wczesnym etapie tworzenia wielu formalnych kwestii i szczerze mówiąc byłoby super gdybyśmy mieli swoich liderów na całym świecie, którzy są wspólnie zorganizowani, mają odpowiednie umiejętności, zespoły i zaplecze do tego, żeby sprawnie pokierować tym co będzie się teraz działo”.

Yarko porusza też bardzo ważną kwestię utworzenia oficjalnej federacji środowiska breakingowego.

„Na poziomie międzynarodowym musi powstać federacja, która działa na rzecz naszego środowiska, jest reprezentowana przez naszych ludzi i jest wiarygodna zarówno u nas jak i na zewnątrz. Potrzebujemy czasu, zaangażowania oraz kredytu zaufania. Potrzebujemy ludzi którzy w pewien sposób zbudują podwaliny do całego ekosystemu, który przy tej okazji może powstać, ale nie musi”.

Nie zapomina również o tym, że wzorem innych dyscyplin powinny powstać analogiczne organizacje krajowe.

„To bardzo długi proces, przepisy i formalności, do których jako środowisko nigdy nie było nam blisko i o co nigdy nie dbaliśmy. Jednocześnie jeśli uda nam się przez to przebrnąć, wtedy będziemy mogli mówić o sukcesie i wierzę, że każdy będzie mógł odczuć pozytywne zmiany”.

Na koniec odpowiada na równie istotne pytanie. Co może nam dać Olimpiada?
Zdaniem Jarka jest to kolejny krok do tego, aby uwiarygodnić bboyów w oczach wielu środowisk.

„Jeśli się tam finalnie znajdziemy i to MY będziemy odpowiedzialni za cały ten ruch to wierzę, że wypracujemy odpowiednie standardy wewnątrz naszego środowiska tak, żeby być atrakcyjnym miejscem do inwestycji kapitału dla marek, firm, telewizji itd. Tego typu ekosystem mógłby finansowo wspierać tancerzy, trenerów, organizatorów i artystów na wielu szczeblach”.

Dodaje też „chciałbym być dobrze zrozumiany – to są możliwości które MOGĄ się pojawić, choć nie muszą. Moim celem jest skierowanie dyskusji na inne tory – nie CZY breaking powinien być na olimpiadzie, bo to właściwie jest już przesądzone, tylko JAK powinniśmy teraz działać, żeby wyciągnąć z tego najwięcej korzyści dla NAS”.

Cały tekst zamieszczamy poniżej. Jest to bardzo mądry i rozsądny głos w tej jakże aktualnej i gorąco dyskutowanej sprawie.

Będziemy wracać do tego tematu.

Fotografie autorstwa Gniewka Głogowskiego



Komentarze