„Znam wielu mężczyzn którzy tańczą waacking” rozmowa z Kaliną Dwornik

Od kilku lat waacking w naszym kraju cieszy się niebywałym powodzeniem. Coraz więcej szkół wprowadza zajęcia z tego stylu. Na zawodach również zwiększa się frekwencja uczestników. Niewątpliwie swoje zasługi ma w tym Poznań, gdzie dzielą i rządzą dziewczyny z Punie Crew. O ile Dominika „Doma” Jałoszyńska wyrobiła sobie markę na rodzimej scenie o tyle jej koleżanka z ekipy Kalina Dwornik jest na dobrej ścieżce ku temu. Właśnie z tą drugą postanowiliśmy przeprowadzić rozmowę.

Można odnieść wrażenie, że ostatnie miesiące należały do Ciebie. Na wielu eventach odgrywałaś pierwszoplanowe role zarówno w kraju jak i zagranicą. Nie sądzisz?

Haha, pierwszoplanowe może niekoniecznie, ale faktycznie ostatnio udało mi się w końcu trochę przebić przez eliminacje i przejść do top iluś na ostatnio odwiedzonych przeze mnie zawodach. W Polsce to zawody na Warsaw Challenge były moim największym osiągnięciem. Pierwszy raz była kategoria waacking na tym wydarzeniu. Mam nadzieję, że za rok powtórka (śmiech). Jeśli chodzi o zawody za granicą, trzeba przyznać, że jest jeszcze większa konkurencja. Ten fakt bardzo cieszy i podkręca do działania. Dlatego tym bardziej jeśli uda mi się przejść przez eliminacje, w których brało udział ponad 100 osób jest do dla mnie ogromne osiągniecie. Tak właśnie było we wrześniu w minionym roku na Eleganza Festival w Mediolanie.

Zaczynałaś od hip hopu i co nagle stwierdziłaś, że to jednak waacking jest stylem w którym czujesz się najlepiej?

Tak naprawdę to moje pierwsze kroki stawiałam na zajęciach z baletu. Wydaje mi się, że przeszłam mniej lub bardziej przez prawie każdy styl taneczny. Nawet jeśli nie zaczepiałam się o niego jakoś na dłużej to chociażby warsztatowo testowałam czy dana rzecz to coś dla mnie. Ale zgadza się, najdłużej trwałam przy hip hopie jeśli chodzi o samodzielne trenowanie czy startowanie na zawodach. Jedak z czasem poczułam małe znużenie samą sobą w tym stylu, coraz mniej odpowiadała mi muzyka na zawodach która wkraczała w bardziej elektroniczne brzmienie. Przestałam startować, a jednocześnie poznałam waacking!

Powiew świeżości. Tutaj muszę podziękować moim dziewczyną z ekipy Izie i Domie, gdyby nie one, pewnie aż tak nie wkręciłabym się w waacking, ponieważ dzięki nim, miałam większą styczność z tym stylem gdy dopiero zaczął być odsłaniany w Polsce. Poznałam podstawy, muzykę i historię tego stylu. Czuje i widzę po sobie, że dzięki waackingowi urosła we mnie jakaś taka dojrzałość taneczna. Czuję się zadowolona i mam w końcu pomysł na siebie. Przełamałam z nim wiele małych barier, które miałam w sobie jeśli chodzi o prezencję publiczną czy pokazywanie, uwydatnianie mojej kobiecości.

Kiedyś naprawdę nie powiedziałabym, że zatańczę na obcasach, w sukience lub w obcisłym stroju, a jednocześnie z podniesioną głową przed ludźmi na zawodach. Teraz to nie stanowi problemu. Jestem bardziej pewna siebie w waackingu niż tańcząc w innych stylach. Bardzo lubię muzykę disco, odpowiada mi kultura i historia tego stylu. Społeczność waackingowa ma w sobie ogromną tolerancję, miłość, radość a przy tym tworzy niesamowitą energię i show na parkiecie podczas jamów czy zawodów.

Myślę, że niejeden kto miał okazję być na takim wydarzeniu jako obserwator, a nie miał wcześniej doświadczenia z tym stylem może to potwierdzić. To wszystko widać gołym okiem. Każdy może być po prostu sobą i ma pewność, że nikt nic złego o nim nie pomyśli. Wydaje mi się, że wiele czynników składa się na to, że dobrze czuje się w tym stylu. Cieszę się, że tworzę z moimi przyjaciółkami z Poznania ekipę właśnie głównie waacingową. Wszystko co związane z tym stylem dobrze mi się kojarzy! Chociaż muszę powiedzieć, że nadal gdzieś w sercu mam tą cześć hiphopowca jeśli tak można powiedzieć (śmiech). Uwielbiam ten groove, muzykę i nadal zdarza mi się potańczyć hiphop w domu czy na jamach. Nadal czerpię z niego inspiracje, nawet do waackingu.

Punie Crew fot. Gniewko Głogowski

Poznań w którym mieszkasz na co dzień wyrasta na istne zagłębie waackingu. Wystarczy zebrać przyjaciółki z Twojej ekipy to już mamy kilka konkretnych postaci!

Dobrze powiedziane. Z Puniami pracujemy bezustannie. Działamy od 2013 roku, gdzie tworząc nasze crew jako pierwszą formacje waackingową rozpoczełyśmy jak to nazwałeś poznańskie zagłębie waacingu, które zwłaszcza ostatnio bardzo rośnie w siłę! Poznań miasto doznań! Nie tylko waakingowych, ponieważ myślę, że ogólnie od kilku lat rozwija się u nas naprawdę kozacka scena taneczna. Mamy ludzi, którzy reprezentują w najlepszym wydaniu siebie, swoje crew w kraju jak również Polskę za granicą. Jeżeli mowa o waackingu to sam za siebie mówi fakt, iż na zakończeniu naszego rodzinnego wspaniałego Point Dance Studio na pokazie grupy waackingowej (połączone grupy basic i zaawansowanej) prowadzonych przez Domę było około 28 osób na scenie! Łącznie z tym, że nie wszyscy mogli być obecni tego dnia. Naprawdę jest nas niezła armia. Od września trwa nowy sezon co oznacza, że są kolejne nowe osoby na zajęciach. Więc uwaga, będzie nas jeszcze więcej!

Który event w Polsce Twoim zdaniem ma najlepsza obsadę waackingu?

„Big Point „/ „Waack on Point” w Poznaniu organizowane przez kadrę Point Dance Studio. Co prawda była dopiero pierwsza edycja tego eventu ale takiej obsady w Polsce nigdy wcześniej nie było. Przede wszystkim są to zawody stricte waackingowe wiec dla miłośników tego stylu więcej nie potrzeba. Sędziowie są z najwyższej półki albo pionierzy tego stylu lub ci którzy wnieśli ostatnimi czasu ogromnie wiele do tej kultury.

Ściągani są do Polski by dzielić się ogromem wiedzy, doświadczeniem i zajawką! Myślę nawet, że dla osób które nie tańczą tego stylu, przyjeżdżając na event by tylko oglądać tancerzy jest to niesamowite wydarzenie, show i zabawa. Po pierwszej edycji można wysnuć takie wnioski. A co najlepsze to szykuje się kolejna, druga edycja która będzie „must be” dla tancerzy waackingu i nie tylko! Szykujcie się bo będzie miazga!

fot. Paul Green

Waacking jest mocno sfeminizowany. Znasz jakichś chłopaków którzy próbują swoich sił w tym stylu. Czy jest to w ogóle możliwe?

Jeśli chodzi o teraźniejsze czasy to prawda, myślę, że więcej kobiet reprezentuje waaacing niż mężczyzn. Ale jeśli cofnąć się do początków to jednak głownie mężczyźni zapoczątkowali ten styl. Ruchy w waackingu owszem, mogą kojarzyć się bardziej z kobiecą gracją i jakością ruchu, wynika to pewnie stąd, że styl ten wyrósł w środowiskach homoseksualistów. Wzorowano się na damskich postaciach z czarno-białych filmów i na modelkach. Znam wielu mężczyzn którzy tańczą waacking, także takich, którzy są heteroseksualni.

Każdy może tańczyć tak jak czuje. Czujesz się mężczyzną tańcz waacking jak mężczyzna, czujesz się lepiej w damskich delikatnych ruchach, pokaż to. W tym stylu piękne jest to, że możesz naprawdę być sobą i pokazywać swoją prawdziwą twarz. Dlatego uczulam osoby, które nie mają wiedzy na ten temat, że waackingu nie należy szufladkować i myśleć, że jest to tylko kobiecy taniec, a chłopacy którzy go tańczą mogą również wyglądać w nim bardzo męsko jeśli chcą. A także należy mieć świadomość, że nie wszyscy są homoseksualistami jakby pewnie wielu obserwatorów oceniło. Także odpowiadając na Twoje pytanie, znam chłopaków, którzy tańczą waacking i wychodzi im to bardzo dobrze.

Czym zajmujesz się oprócz tańca. Z tego co wiem lubisz podróżować…

Jestem fizjoterapeutką, a ostatnio można nawet powiedzieć, że najwięcej mam do czynienia właśnie z tancerzami. Pracuję również jako instruktor pływania, uczę pływać głównie dzieci, a oswajam z wodą już nawet takie maluszki od kilku miesięcy życia. Lubię pracę z dziećmi. Prowadzę także kilka zajęć tanecznych również z maluchami.

To prawda, uwielbiam podróżować! Najbardziej to tak z plecakiem, z minimalnym planem. Co chcę zobaczyć a potem wszytko co ma się przydarzyć może wyniknąć spontanicznie. W podróżach najbardziej lubię brak rutyny, spokój ducha i niezależność. Uwielbiam próbowanie nowych potraw, brać inspiracje a potem starać się wyczarować podobne dania w swojej kuchni. Czuję namacalne szczęście, kiedy mogę oglądać piękne widoki, sytuacje codziennego życia w innych kulturach, zwierzęta, wszystko dookoła. Ostatni wyjazd trwał całkiem długo bo cztery miesiące. Krążyłam z chłopakiem po Azji południowo-wschodniej. Coś niesamowitego!

Jak wygląda Twój trening?

Jako fizjoterapeuta z wykształcenia mój trening zaczynam od konkretnej rozgrzewki. Być może właśnie dlatego (odpukać) nie mam problemów ze stawami, mięśniami ani nie doświadczyłam żadnego poważniejszego urazu.

Później to zależy od mojego humoru i od tego czy mam pomysł co chciałabym wyćwiczyć albo nad czymś konkretnym się skupić. Czasami po prostu tańczę i to do różnej muzyki, nie tylko disco. Czerpię inspiracje, próbuję szukać nowych ruchów, jakości ruchu ćwicząc właśnie do różnych gatunków muzyki, ponieważ do każdego ruszam się zawsze trochę inaczej. Czasami wymyślam sobie jakiś ruch, sekwencje ruchów, izolacje w ciele taką, która jest niewygodna dla mojego ciała, nowa, a potem ćwiczę tak długo, aż mi wejdzie w nawyk.

Czasami trening nie oznacza trenowania tańca. Zdarza się, że układam sobie zestaw ćwiczeń. Mieszam takie, które są na wzmocnienie ciała, na stabilizację, na elastyczność mięśni, zakres ruchu w stawach, na koniec spokojny streething i koniec. Trenowanie ciała w taki sposób sprawia, że czuję się dobrze, ale także wnosi wiele później do tańca. Ciało staje się bardziej świadome, bo jest zdrowe i wytrenowane.

fot. Sylwia Żyłka

W waackingu oprócz treningu bardzo istotnym elementem wydaje się przygotowanie odpowiedniej garderoby…

Zgadza się, stylówka podczas tańca mimo wszystko jest ważna. Najlepsza to taka, w której po pierwsze, jest wygodnie, masz dużą swobodę ruchu i czujesz się po prostu dobrze. Po drugie, podkreśla, to co chce się w dany dzień podkreślić. Można ubrać się tak by podkreślić swoją kobiecość, nadać smak i charakter swoim ruchom. Zdarza się, że nie ma się „pomysłu” jak tańczyć żeby się wyróżnić. Wtedy z pomocą przychodzi stylizacja, która wprowadzi nas w nastrój i pozwoli ruszać się w ciekawszy adekwatny do stroju sposób. Często eventy waackingowe mają podany dress code. Ostatnio jest takich coraz więcej. Czasami trzeba się naprawdę przygotować, poprzebierać. Bardzo ciekawie to wygląda i czujesz się wyjątkowo, gdy wszyscy są dopasowani, pięknie wyglądają i widać, że przybierają jakąś role którą ten event wymaga.

Zawodniczki często tańczą w szpilkach. Twoim znakiem rozpoznawczym jest to, że startujesz na boso. Skąd to się wzięło?

Wzięło się to stąd, że po prostu nie bardzo wychodzi mi tańczenie na obcasach (śmiech). Oczywiście mogłabym tańczyć w płaskim obuwiu, ale jak wcześnej wspomnieliśmy w waackingu ważna jest odpowiednia garderoba, stylizacje często są tematyczne, eleganckie lub bardzo dziewczęce a wtedy trampki lub jakieś zwyczajne płaskie buty nie pasują. Gołe stopy są uniwersalne (śmiech) więc zamiast butów na obcasie, stopy pasują najlepiej nawet do sukienki.

Owszem z moimi dziewczynami z ekipy Punie Crew jesteśmy znane z tego, że tańczymy właśnie na obcasach, a ostatni projekt muszę przyznać już w ogóle na całkiem wysokich. Jednak jest to różnica, tańczyć choreografię gdzie dane ruchy da się wyćwiczyć w takich butach, niż freestyle, gdzie zdecydowanie wolę być na boso, lub na płaskiej podeszwie.

Jakie są Twoje plany związane z tańcem?

Tańczyć tyle ile się da i myślę żeby robić to jeszcze intensywniej niż w minionym roku. Miałam tam kilka mniejszych przerw. Chcę przede wszystkim cieszyć się z tego i robić to wyłącznie dla siebie. Nie planuję wygrywać zawodów chociaż chciałabym trochę mocniej zaistnieć w społeczeństwie waackingowym. Ale zawodów nie chce traktować jako plan. Trzeba brać się intensywniej do roboty i tyle. Sukcesy wyjdą naturalnie.

Planujemy z dziewczynami jeździć coraz częściej na zawody za granicę, a moim małym marzeniem, jak myślę również i większości tancerzy jest wizyta w miejscu gdzie to wszystko powstało. Tam gdzie narodził się waacking. Chciałabym kiedyś polecieć do L.A. do Kalifornii oraz ogólnie do Stanów Zjednoczonych. Tam aż roi się od najlepszych eventów tanecznych. Przy okazji jak to lubię robić, chciałabym pozwiedzać trochę inny kontynent, na którym jeszcze nie miałam okazji być!

Kalina Dwornik (Punie Crew)

Od dzieciństwa związana z tańcem. Próbując wielu stylów tanecznych najlepiej czuje się w waackingu. Od 2013 reprezentuje waackingową formacje Punie Crew. Na co dzień fizjoterapeutka, instruktor pływania. Pracuje z dziećmi. Jej pasją jest także podróżowanie. Potrafi zarazić dobrym humorem i bezstresowym podejściem do życia.



Komentarze