Jak się okazało na miejscu nie było wcale łatwo zintegrować się z lokalną sceną. W trakcie miesięcznego pobytu Deca, nie mógł natknąć się na żadnych bboyów.
„W Peru byliśmy 28 dni, tak naprawdę nie spotkaliśmy w trakcie całego pobytu ani jednego tancerza, choć pytałem o nich we wszystkich 9 miastach, które zwiedziliśmy” – tłumaczy jeden z najbardziej doświadczonych polskich bboyów.
„Dopiero w ostatni dzień natknąłem się na lekki „trening” miejscowych. Żaden bboying, ćwiczyli rutyny „hiphopowe”, że tak powiem i lekki popping. Grzecznie zapytałem czy mogę dołączyć i trochę się pobujać z nimi, oczywiście zgodzili się z przyjemnością” – wspomina Decó.
Zrobiła się z tego zwykła sesja, mały jam, każdy po kolei numer po numerze. Wtedy okazało się, że jeden z nich coś tam lekko ciśnie bboying.
„Miła, przyjazna wymiana setów, pełen szacunek, zabawa i zleciało pół godziny. Niestety musieliśmy z żoną się zawijać, czekało nas pakowanie na powrót do Polski, a z Parku Kennedy do naszego miejsca spania było prawie godzina jazdy autobusem, który był już ostatnim o tej porze”.
Komentarze